niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział trzeci

KIEDY ANIOŁY PŁACZĄ

Dlaczego nie potrafisz tego zrozumieć?
Słowa Claudii odbijały się echem w głowie Lestata. Nadal nie potrafił uwierzyć, że ta mała, nowo narodzona istota jest tak przebiegła i rządna krwi. Po trupach do celu - dosłownie.
Była prawie jak on.
- Dobrze wiesz, że sobie teraz nie poradzi. Nigdy nie widziałam tak nieporadnej istoty, jak ona - mruknęła, splatając dłonie z tyłu. Ponowie odwróciła się w stronę okna, skąd był idealny widok na czarnowłosą wampirzycę.
- Ktoś musi jej pokazać, jak żyć. - Dodała i więcej nie odezwała się ani słowem, pozwalając Lestatowi na chwilę ciszy.
- Dlaczego? - Zapytał w końcu. Stanął tuż za dziewczynką.
Claudia mruknęła niezrozumiale pod nosem, a następnie dodała:
- Bo żywisz do niej uczucia. Inne nawet niż do mnie, czy do Louisa. - Stanęła twarzą do niego. - Widzę to w twoich oczach.
- Zdecydowanie zbyt szybko dorastasz. Nie mogę uwierzyć, że minął dopiero rok.
- Wampiry dorastają szybciej - zauważyła. - Jestem głodna. Dotrzymasz mi towarzystwa? Chociaż... - zamyśliła się. - Powinieneś udać się na kolację z kimś innym.
Jej wzrok powędrował w stronę wampirzycy, która wierzchem dłoni ocierała łzy. Wydawała się zagubiona i bezsilna, a w jej spojrzeniu brakowało pewności siebie. Niczym nowo narodzony wampir, pozostawiony na pastwę losu, który nawet nie wiedział, czym właśnie się stał.
- Nie - odpowiedział. - Claudio, postąpiłaś źle. Nietrafnie oceniłaś moje uczucia do wampirzycy.
Zaśmiała się krótko i natychmiast spoważniała.
- Kłamiesz, Lestacie. Wiesz - przekrzywiła lekko głowę - nawet mi ciebie żal.
Miał wiele momentów, szczególnie w ostatnim roku, kiedy nie wiedział czy się śmiać czy zabić. Ta chwila była jednym z nich.
Popatrzył na "córkę" - bardzo lubił się tak do niej zwracać - wzrokiem pełnym nienawiści, ale, oczywiście, ona nic sobie z tego nie robiła. Czasami jej nienawidził, miał ochotę wyssać z niej ostatnią kroplę krwi i porzucić ciało na bagnach. Była zbyt niezależna, zbyt często się go nie słuchała i podważała jego zdanie. Nie takich towarzyszy szukał.
Kiedy przemiał ją, miał nadzieję, że stanie się taka jak Louis - cicha, spokojna i posłuszna. Jednak bogowie kolejny raz zrobili go w przysłowiowego konia. Okazała się pyskatą, energiczną morderczynią, która za życiowy cel postawiła sobie uprzykrzanie życia Lestata. Co prawda, łączyło ich dziwne, nieopisane uczucie. Nie mogli bez siebie żyć.
Nawet nie wyobrażał teraz życia bez tej małej wampirzycy z burzą loczków na głowie, zakochanej w książkach i zabijaniu. Czym stałby się wieczory bez rozczesywania jej pięknych włosów, krótkich - często prowadzących do kłótni - dyskusji i nocnych polowań? 
Byli skazani na siebie w nienawiści.
- Odnajdę Louisa - wyszeptała. Przez chwilę słychać było stukanie jej pantofelków o drewnianą podłogę, a następnie drzwi trzasnęły. Niewidzialna, przemknęła obok czarnowłosej i ruszyła w ciemność. Nawet zapomniał już o Beatrice, która nadal opłakiwała stratę. Była zdecydowanie zbyt emocjonalną wampirzycą.
Wahał się przez chwilę. Już miał zrobić krok, kiedy nagle znieruchomiał i zmarszczył brwi.
Przecież Claudia nie byłaby na tyle silna, by zabić kilkuset letniego wampira.
Zakrył oczy dłonią i przeklną samego siebie. Jak mógł jej o to nie zapytać?!
Westchnął i kilka sekund później stanął nad roztrzęsioną wampirzycą. O demony i bogowie, pomyślał, ile można płakać?
Nie wyglądała teraz zbyt dobrze. Blade policzki były całe w krwistych łzach, a oczy również lśniły czerwienią. Jej blask, który towarzyszył jej przez cały czas, gdzieś zniknął.
- Beatrice.
Drgnęła, ale nie odwróciła się. Kiedy przemówiła, Lestat skrzywił się lekko. Gdzie podział się jej aksamitny, spokojny głos?
- Odejdź, Lestacie.
To się zacznie, przemknęło mu przez myśl. Wampirzyce były nadzwyczaj uparte, nawet bardziej niż ludzkie kobiety.
- Przecież wiesz, że niczego teraz nie potrzebujesz tak bardzo, jak mnie. Nie zaprzeczaj.
Nie odezwała się. Wstała i otrzepała suknię z piachu. Jej oczy znów nabrały zielonej barwy. Przeczesała dłonią włosy, jakby miałoby to pomóc; mimo to włosy nadal były rozczochrane. Wampir zauważył, że trzęsła się lekko. Pierwszą myślą było, że zmarzła. Ale przecież wampiry nie marzną!, zganił się w myślach. Czuł, że to wszystko go przerasta.
- Dawno cię nie widziałam.
Oczekiwał zupełnie innych słów. Milczał, widząc, że wampirzyca znów otwiera usta.
- Jestem głodna.
Miał ochotę odpowiedzieć po prostu: idź i pożyw się. Jednak wiedział, że nie zrobiłaby nawet kroku w stronę człowieka.
Poczuł się jak ojciec. Jakby nie wystarczyło, że ma na barkach małą, nieobliczalną wampirzycę i wampira w ciągłej depresji. Brakowało mu jeszcze siostry Vittoria z zaburzeniami.
Usłyszał ludzkie kroki w jednej z alejek. Uśmiechnął się, widząc jak wampirzyca kieruje wzrok w stronę człowieka, którego teraz mógł zobaczyć.
Skrzywił się na widok porwanego płaszcza i ciemnej skóry ubrudzonej czarną substancją. Niemalże czuł nieprzyjemny zapach bijący od jego brudnego ciała.
- Częstuj się - mruknął. - Jesteś silniejsza od niego - dodał, kiedy na jej twarzy pojawił się strach. - No, dalej - popędził ją, jednak nie ruszyła się z miejsca. Nie spuszczała wzroku z człowieka, jakby karmiła się jedynie widokiem.
Westchnął. Nie minęła sekunda, a ofiara już była w pułapce. Ostre kły wampira przebiły skórę. Skrzywił się lekko, nie był zwolennikiem pica "brudnej krwi". Tak nisko nie upadł.
Kątem oka zobaczył, jak Beatrice zbliża się do nich. Jak zahipnotyzowana, wpatrywała się w krople krwi spływające po szyi. Na jej twarzy malował się strach, ale także i pożądanie. Zatrzymała się dwa kroki od wampira, jakby czekając na swoją kolej. Lestat z ulgą poczuł, że ciało bezwładnie opada w jego ramiona.
- Jest twój - szepnął, wycierając ślady krwi z ust.
Beatrice zrobiła krok do przodu, jakby ciągle wahając się. Z lekko skrzywioną miną nachyliła się nad ciałem ofiary. Zdecydowanie nie miała ochoty na brudnego biedaka, który nie grzeszył urodą. Jednak całe uprzedzenie i zdenerwowanie minęło, kiedy słodka krew zaczęła spływać do jej gardła. Była tak głodna, jak jeszcze nigdy.
Wampir puścił ciało, które zostało przygwożdżone do zimnej ściany przez czarnowłosą. Musiał przyznać, że nawet mała Claudia nie zabijała z taką pasją. Oczy wampirzycy były zamknięte, a na jej twarzy malowała się rozkosz. Te przedstawienie bardzo mu się spodobało i ze smutkiem patrzył jak ciało człowieka opada martwe na ziemię. Beatrice przetarła dłonią usta, uśmiechając się lekko. Przez dłuższą chwilę mierzyli się wzrokiem.
- Co z ciałem? - Zapytała. Lestat w odpowiedzi wzruszył ramionami i wyciągnął rękę w stronę wampirzycy. Sprzątanie po uczcie nie było w jego stylu, nikt nawet nie zwróci uwagi, że ten biedak zginął z rąk wampira. Beatrice wsunęła dłoń pod ramię jasnowłosego, opierając się wygodnie. Marzyła o kąpieli, która oczyści ją z tego całego brudu i krótkiej rozmowie z Melibeą. Opisze jej jak sama poradziła sobie z pożywieniem się i...
- O mój Boże! - Zatrzymała się gwałtownie. Jak mogła zapomnieć?
Do jej oczu znów napłynęły łzy.
- Panno de Raniari - zaczął Lestat, próbując zachować spokojny ton - nie widzę powodu, by ponownie rozpaczać.
Zdecydowanie mógł czasami okazać więcej współczucia i uczuć. Ale po co?
- Przecież ja bez niej nie przeżyję! - Jęknęła, zakrywając dłonią twarz. Jej ciało zaczęło niepokojąco drżeć. - Chociaż co pan wie, przecież nie mieszka ze mną! Bez Melibei zginę...
Westchnął. Do świtu zostało mniej niż godzina, musieli się śpieszyć.
- Proszę, idźmy. Świt się zbliża.
Nie stawiała żadnego oporu. Kiedy słońce wzejdzie, ciało zmarłej wampirzycy zamieni się w pył i Lestat nie będzie musiał zawracać sobie więcej głowy.
Popatrzył na Beatrice, która szła, oparta o jego ramię. Mimo świeżej dawki krwi wyglądała wyjątkowo źle. Znów jej oczy stały się puste i przerażone. Nawet nie zwracała uwagi, że jej suknia porwała się w kilku miejscach i z każdym krokiem materiał rozwiewał się na boki, ukazując zgrabne nogi. Lestat był nauczony szacunku do kobiet i oczywiście szanował je, ale ten widok zdecydowanie pobudzał jego wyobraźnię. Brakowało mu wampirzycy, nie ludzkiej kobiety, która stałaby się jego towarzyszką.
Otworzył drzwi kamienicy. Beatrice wskazała mu gestem drogę i po chwili znaleźli się w jej małym mieszkaniu, urządzonym modnie i gustownie. Spojrzał na czarnowłosą, która zwinęła się w kłębek na kanapie. Wcale nie wyglądała jak wampirzyca spragniona krwi, pełna opanowania i klasy - przypominała mu w tej chwili dziecko, nie radzące sobie z życiem.
- Przypominam - odchrząknął, a zielone oczy w końcu spojrzały na niego - że świt się zbliża, a chyba nie chce panna zamienić się w popiół?
- Wszystko mi jedno - wyszeptała, ale mimo to wstała i skierowała się do sypialni. - Poradzę sobie, pani de Lioncourt. Może pan iść.
Zatrzasnęła za sobą drzwi, jednak wampir nie ruszył się z miejsca. Coś, sam nie wiedział co, kazało mu zostać. Usiadł na kanapie i jego wzrok przyciągnął obraz młodej kobiety w bogato zdobionej sukni i wysoko upiętymi włosami. Jej usta wykrzywione były w lekkim uśmiechu, a oczy pełne życia. Srebrny naszyjnik z szmaragdem zdobił jej szyję i idealnie pasował do koloru jej oczu. Musiał przyznać, że po przemianie w wampira stała się jeszcze piękniejsza.
- Czy nie wyraziłam się jasno?
Nie zauważył, że drzwi sypialni otworzyły się. Beatrice stała nieruchomo, splatając dłonie. Brudne plamy zniknęły, tak samo jak porwane ubranie. Jej ciało okrywała teraz delikatna, jasna suknia. Włosy opadały luźno na jej ramiona i plecy. Musiał przyznać, że w tym wydaniu podobała się mu o wiele bardziej niż jako idealnie uczesana i ubrana wampirzyca.
Opanuj się, Lestacie, zganił się w myślach. Dobrze wiesz, że ostanie, czego potrzebujesz to romans.
W jej towarzystwie czuł się inaczej. Zmieniał się. Był bardziej ludzki niż wampirzy i dziwne uczucia opanowywały jego duszę. Nie zbyt mu to pasowało - nieegoistyczny Lestat z kpiną w głosie i wyższością to nie Lestat. Czar, jaki rzucała na niego ta czarnowłosa Beatrice, na pewno był najczarniejszą z magii. Na pewno.
- Może mógłby pan odpowiedzieć na moje pytanie?
Uśmiechnął się pewnie i podszedł bliżej czarnowłosej. Ich ciała teraz dzieliły jedynie centymetry. Znów wydała mu się drobna i krucha, mimo że po rozpaczy nie było już śladu. Spojrzał na nią z góry; był od niej wyższy o ponad głowę.
- Wolę dopilnować, by pani bezpiecznie trafiła do trumny - powiedział. Zabrzmiało to wyjątkowo zabawnie.
- Nie ma potrzeby - odpowiedziała z pogardą. Nie podobał się mu ten ton.
Odwróciła się na pięcie i zbliżyła do przygotowanego miejsca spoczynku. Westchnęła głęboko.
- Dziękuję. Nie wykluczone, że będę potrzebowała jeszcze pańskiej pomocy, panie Lestacie. - Chciał znów zobaczyć zieleń jej oczu, jednak nie było mu to dane. Kiedy ułożyła się wygodnie, wieko opadło, a on z przerażeniem stwierdził, że do świtu zostało kilkanaście minut. Zbyt mało, by wrócić do Louisa i Claudii.
Popatrzył na trumnę stojącą pod ścianą. Nie mógł powstrzymać się przed cichym jękiem, gdy znalazł się wewnątrz. Nie była tak wygodna jak jego, ale lepsze to niż spalenie się.
Wtedy jeszcze nie wiedział, że znajomość z tą wampirzycą przyniesie ze sobą wyjątkowo nieprzyjemne konsekwencje.

3 komentarze:

  1. Intrygujące i co raz bardziej interesujące. Koniec zachęca by czekać na następną notkę z niecierpliwością ;)

    http://untraveled-roads.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że zmieniłaś koncepcję. Kurczę za każdym razem gdy czytam Twoje opowiadanie robi mi się strasznie smutnio z powodu Twoich bohaterów. To snutne, że nie mogą oni wieść normalnego życia, ale są skazai na zabijanie :( Lubię wampiry i jednocześnie szkoda mi ich. Echhhh ... Ostatnio oglądałam " Zmierzch" i pomyślałam sobie, że może i ja stworzę coś podobnego, zobaczę. Może to dziwnie zabrzmi ale nie chce by wampiry zabijały ludzi. Czy w Twoim opowiadaniu nie mógłby się znaleźć choćby jeden "wegetarianin" ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym wegetarianinem to ciekawy pomysł :) może i ktoś taki się pojawi.
      Osobiście wolę te wampiry, które zabiją, bo przecież taka jest ich natura. Współczesne wampiry żywią się krwią zwierząt, ale patrząc na te starsze to rzadko można takiego coś znaleźć. Z czasem i nawet wampiry się uwspółcześniły, co mnie trochę smuci, ale cóż. W serii Kronik Wampirów nie napotkałam takich wegetarianów, ale postaram się wprowadzić taką postać, wcześniej lub później.
      Jeśli zaczniesz pisać o wampirach to daj znać, z chęcią poczytam :)

      Usuń

Czytelnicy